Jego włosy miały najwyraźniej dzień wolny, bo swobodnie układały się w każdą stronę na głowie, a nie wyżelowane jak co dzień.
Obudziły mnie promienie muskające moja prawą rękę. Od razu wzięłam ją i położyłam sobie na oczach. Moja pierwsza myśl: czemu nikt nie zasłonił tych kretyńskich rolet, ale zaraz po tym przypomniałam sobie, gdzie jestem. Zdjęłam rękę z oczów i otworzyłam powieki. Zobaczyłam zielony sufit. Obróciłam głowę, a moim oczom ukazała się wielka szafa, jakieś biurko i stary komputer. Do moich nozdrzy doszedł zapach smażonego bekonu, a zaraz potem trzask garnków czy czegoś innego. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Załatwiłam wszystkie moje potrzeby fizjologiczne i przemyłam twarz wodą. Zdjęłam spodnie Zayn'a i założyłam swoje jeansy, poprzednie złożyłam w kostkę i położyłam na pralce. Wyszłam z łazienki i poszłam w stronę kuchni. Zapach bekonu nasilał się, a mój brzuch dał już o sobie znać. Gdy weszłam do kuchni zamarłam. Wyglądała jakby tam tornado przeszło.
Wszystko było wszędzie. Cukier i mąka leżały na podłodze, skorupki z jajek, a także same jajka porozbijane leżały na blacie, rozlewając się coraz bardziej. Na talerzu leżały upieczone kawałki bekonu, a w dwóch szklankach stał nalany po brzegi sok pomarańczowy, oczywiście obok też było go pełno. A na samym środku Zayn próbujący przewrócić kawałki i tak już przypalonego bekonu oraz jajek, które swoją drogą były jeszcze płynne. Znowu wyglądał genialnie. Jakiś zwykły szary t-shirt i spodnie od dresu, a jego włosy miały najwyraźniej dzień wolny, bo swobodnie układały się w każdą stronę na głowie, a nie wyżelowane jak co dzień
- Cześć. - powiedziałam i podeszłam do kuchenki gazowej, gdzie stał chłopak. Mój towarzysz prawie niewidocznie podskoczył i obrócił twarz w moją stroną. Obróciłam do niego głowę i lekko przekręciłam ją w lewą stronę. - Aż taka jestem straszna?
- Po prostu tak nagle tutaj weszłaś. - zaczął się tłumaczyć z grobową miną, a ja tak uwielbiam ten jego uśmiech.
- Zamierzasz to jeść? - zapytałam wskazując na patelnie z niejadalnym jedzeniem.
- Tak, a co? Jest niedobre? - zapytał i postawił patelnie na piecyku.
- Jajka są jeszcze surowe, a bekon spalony. - wyjaśniłam dalej patrząc się na patelnię.
- Nie spalony tylko dobrze wysmażony, a jajka nie są surowe tylko lekko płynne, ale to jest jadalne. - znowu się tłumaczył, a ja tylko wywróciłam oczami.
- Odsuń się. - powiedziałam, a chłopak posłusznie odsunął się do tyłu, obserwując mnie. W rogu mebli dostrzegłam małe radyjko. Włączyłam je i podeszłam do lodówki. Otworzyłam ją i wyciągnęłam cztery jajka, bekon i masło. Na rozgrzaną patelnie wrzuciłam bekon i jajka, a do tostera dwie kromki tostowego chleba. Po chwili bekon ładnie się przyrumienił wraz z jajkami, więc ściągnęłam wszystko z patelni i nałożyłam na talerz, podśpiewując sobie piosenkę, która właśnie leciała w radiu. Tosty przekroiłam na pół i dołożyłam na talerz. Wzięłam sztućce i talerze do ręki. - Pomożesz? - zapytałam przekręcając głowę w bok. Zayn jakby się teraz obudził, podskoczył i wziął ode mnie nasze śniadanie. Ja natomiast nalałam soku pomarańczowego do dwóch szklanek i poszłam za mulatem do salonu, gdzie chłopak już siedział na kanapie. Usiadłam na kanapie i postawiłam obok właściwych talerzy, właściwe szklanki z napojem. - Smacznego. - powiedziałam i wzięłam talerz na swoje kolana.
- Smacznego. - powtórzył chłopak i zrobił to samo co ja. Zaczęliśmy jeść i zapadłą cisza. Cisza, której nigdy nie lubię, która zawsze coś niszczy. - Wiesz, że musisz już dziś wrócić? - powiedział, gryząc kawałek tosta. Nie chciałam tam wrócić, ale oczywiste było, że musiałam. Przecież mój nauczyciel języka angielskiego nie przechowałby swojej uczennicy we własnym mieszkaniu.
- Wiem. Zaraz się będę zbierać. - powiedziałam i włożyłam kawałek jajka bo ust.
- Przestań obwiozę cię. - powiedział. Chciałam już zaprzeczyć, ale chłopak włożył mi kawałek bekonu do ust. Zamknęłam usta i zaczęłam się śmiać.
* * *
Zeszłam z motoru i tak jak zwykle oddałam Zayn'owi kask. Gdy chłopak go schował na swoje miejsce obrócił się do mnie. Staliśmy tak kilkanaście sekund w ciszy, zupełnie nie rozmawiając.
- Może wymienilibyśmy się numerami telefonów. - zapytał. Szczerze mówiąc nie wiedziałam co powiedzieć, więc podałam mu tylko swój telefon, a on mi swój. Chwilę zastanawiałam się nad numer, ale po chwili sobie przypomniałam i wpisałam do na klawiaturze telefonu. Nacisnęłam jakiś klawisz, żeby zapisać kontakt. Wpisałam siebie jako 'Becky ;p' i oddalam telefon właścicielowi. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę w ciszy, czego, jak już wspominałam, nienawidziłam. - To do jutra. - szepnął przybliżył się i cmoknął mnie w policzek. Odszedł, a ja spuściłam głowę, a moje policzki zrobiły się czerwone. Odwróciłam się i poszłam w stronę domu. Po drodze, spojrzałam jeszcze na podjazd - pusty. Westchnęłam i otworzyłam kluczem drzwi wejściowe.Rzuciłam torbę na ziemię i się rozebrałam. Poszłam do kuchni i wzięłam z koszyczka, który leżał na mikrofalówce, zielone jeszcze jabłko. Ugryzłam kawałek, a do moich uszów doszedł dźwięk mojego telefonu. Wróciłam do przedpokoju i otworzyłam torbę. Włożyłam jabłko do buzi i dwoma rękami zaczęłam szukać telefonu. Gdy znalazłam, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha, a owoc wzięłam do ręki.
- Halo? - zapytałam, zabrałam torbę i poszłam na górę.
- Cześć! - usłyszałam dobrze znany mi głos, przez który właśnie prawie ogłuchłam. - Co dzisiaj robisz? Dobra wiem, że nic, więc w tej chwili ubierasz się i idziemy na zakupy! - krzyczała wciąż moja przyjaciółka.
- Hej. U mnie wszystko dobrze. Miło, że pytasz. Nigdzie nie idę. - odpowiedziałam. Weszłam do mojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi nogą. Przechodząc obok lustra, zatrzymałam się. Może to wcale nie był zły pomysł z tymi zakupami? Po wysłuchaniu całego monologu Emmy - mojej przyjaciółki - postanowiłam jej przerwać. - Za piętnaście minut pod moim domem. - rzuciłam, na co ona odpowiedziała szybkim 'okej' i się rozłączyła. Szybko podeszłam do szafy i wyciągnęłam pierwsze lepsze ubrania.
Ubrałam się szybko, przejechałam tuszem po rzęsach oraz kredką po powiece i zeszłam na dół. Stanęłam przed lustrem w przed pokoju, wyciągnęłam błyszczyk i przejechałam nim kilka razy po ustach.
- Cześć! - krzyknęła Emma wchodząc do domu. Czuła się tutaj jak u siebie, czasami aż za bardzo. Wtarłam błyszczyk w usta i odwróciłam się do dziewczyny.
- Możemy iść. - powiedziałam, a na jej ustach pojawił się, o ile to możliwe, jeszcze szerszy uśmiech.
- Może wymienilibyśmy się numerami telefonów. - zapytał. Szczerze mówiąc nie wiedziałam co powiedzieć, więc podałam mu tylko swój telefon, a on mi swój. Chwilę zastanawiałam się nad numer, ale po chwili sobie przypomniałam i wpisałam do na klawiaturze telefonu. Nacisnęłam jakiś klawisz, żeby zapisać kontakt. Wpisałam siebie jako 'Becky ;p' i oddalam telefon właścicielowi. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę w ciszy, czego, jak już wspominałam, nienawidziłam. - To do jutra. - szepnął przybliżył się i cmoknął mnie w policzek. Odszedł, a ja spuściłam głowę, a moje policzki zrobiły się czerwone. Odwróciłam się i poszłam w stronę domu. Po drodze, spojrzałam jeszcze na podjazd - pusty. Westchnęłam i otworzyłam kluczem drzwi wejściowe.Rzuciłam torbę na ziemię i się rozebrałam. Poszłam do kuchni i wzięłam z koszyczka, który leżał na mikrofalówce, zielone jeszcze jabłko. Ugryzłam kawałek, a do moich uszów doszedł dźwięk mojego telefonu. Wróciłam do przedpokoju i otworzyłam torbę. Włożyłam jabłko do buzi i dwoma rękami zaczęłam szukać telefonu. Gdy znalazłam, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha, a owoc wzięłam do ręki.
- Halo? - zapytałam, zabrałam torbę i poszłam na górę.
- Cześć! - usłyszałam dobrze znany mi głos, przez który właśnie prawie ogłuchłam. - Co dzisiaj robisz? Dobra wiem, że nic, więc w tej chwili ubierasz się i idziemy na zakupy! - krzyczała wciąż moja przyjaciółka.
- Hej. U mnie wszystko dobrze. Miło, że pytasz. Nigdzie nie idę. - odpowiedziałam. Weszłam do mojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi nogą. Przechodząc obok lustra, zatrzymałam się. Może to wcale nie był zły pomysł z tymi zakupami? Po wysłuchaniu całego monologu Emmy - mojej przyjaciółki - postanowiłam jej przerwać. - Za piętnaście minut pod moim domem. - rzuciłam, na co ona odpowiedziała szybkim 'okej' i się rozłączyła. Szybko podeszłam do szafy i wyciągnęłam pierwsze lepsze ubrania.
Ubrałam się szybko, przejechałam tuszem po rzęsach oraz kredką po powiece i zeszłam na dół. Stanęłam przed lustrem w przed pokoju, wyciągnęłam błyszczyk i przejechałam nim kilka razy po ustach.
- Cześć! - krzyknęła Emma wchodząc do domu. Czuła się tutaj jak u siebie, czasami aż za bardzo. Wtarłam błyszczyk w usta i odwróciłam się do dziewczyny.
- Możemy iść. - powiedziałam, a na jej ustach pojawił się, o ile to możliwe, jeszcze szerszy uśmiech.
* * *
- ... ale teraz ty mów. - zmieniła blondynka temat. - Jak się nazywa?
- Kto? - odpowiedziałam pytanie na pytanie. W tej sytuacji naprawdę nie wiedziałam o co jej chodzi.
- No ten chłopak. Przecież widzę, że ktoś ci się podoba. Jesteś za dobra. Normalnie wybrzydzasz każdy możliwy ciuch, a teraz? Wszystko jest piękne i ładne. - powiedziała i zatrzymała się przede mną, a jej ręce powędrowały na moje ramiona. - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. - szepnęła.
Dobrze to wiedziałam, znałyśmy się od urodzenia, a nawet wcześniej. Nasze mamy były przyjaciółkami, więc i my też, ale potem coś się zepsuło między nimi, a my nadal trzymamy się razem.
- Wiem. Obiecuję ci, że jeśli coś się będzie działo to będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie. - wyrecytowałam, jak na starych filmach i wymusiłam uśmiech. - Chodź. - powiedziałam i pociągnęłam przyjaciółkę w stronę salonu fryzjerskiego.
* * *
Wszedłem do domu i przekręciłem zamek w drzwiach dwa razy. Szybkim ruchem, pomagając sobie palcami u stóp oczywiście, zdjąłem moje trampki, kurtkę skórzaną rzuciłem na szafkę w przed pokoju. Poszedłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki karton z mlekiem, a następnie wypiłem z niego kilka łyków. Potem schowałem go znowu do lodówki i poszedłem do salonu. Z teczki obok kanapy wyciągnąłem wszystkie wypracowania na temat 'Romea i Julii'. Kiedy na jednej z kartek było napisane Moore, a tuż przed tym Rebecca, nie mogłem już funkcjonować normalnie. Moje myśli wędrowały wokół niej. Nie mam pojęcia dlaczego, ale jedno wiem nagrabiłem sobie przyjmując ją do siebie na noc, a potem ten jeden całus w policzek. Przecież tak nie zachowują się w stosunku do siebie nauczyciel i jego uczennica. Chociaż ostatnio dość dużo mówiło się o romansach szkolnych. Jeżeli ktoś się o tym dowie to będę miał poważne problemy. W umowie miałem wyraźnie napisane: 'zakaz bliższych stosunków z jakimkolwiek uczniem szkoły'. Pracuję w tej szkole dopiero trzy dni, a już łamię reguły. Moja jedyna nadzieja, to to, że dla niej to nic nie znaczyło.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka od drzwi. Podniosłem się i poszedłem do drzwi. Otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazał się bezskarpetkowy szatyn.
- Cześć. - krzyknął na powitanie. Opowiedziałem mu cichym 'hej' i wpuściłem go do środka. Rozebrał kurtkę i buty,a następnie przenieśliśmy się do salonu. Usiedliśmy na kanapie, a Louis rozpoczął swój monolog. - Przyszedłem ci podziękować, że przyprowadziłeś tą dziewczynę, no wiesz - Becky. Odwaliła kawał roboty, ale zapewne to już wiesz. Tylko trzeba to jeszcze dokończyć, ale coś ty taki cichy dzisiaj? - zapytał. Podniosłem głowę i po cichu powiedziałem, krótkie 'hmm..?'. - Podoba ci się. - bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Mnie? No co ty. Chyba żartujesz. - odpowiedziałem bez zastanowienia się.
- Ja myślę, że czujesz inaczej. - powiedział wstał i wyszedł. Do moich uszów doszedł jedynie dźwięk zatrzaskujących się drzwi. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i kilka literek na klawiaturze.
' Przepraszam. Zayn :) '
Następnie znalazłem Becky w moich kontaktach i nacisnąłem wyślij.
Witajcie w szóstym rozdziale! Rozdział jest według mnie nuuuuudny i krótki!
Przepraszam, że wczoraj nie dodawałam, ale inwokacja się sama nie nauczy, no i też się nie nauczyłam ;p
Dziękuję za komentarze typu: 'Masz talent'
Prawda jest taka, że go nie mam, a wy potrafilibyście napisać to samo :)
Pytanie do was: czy chcecie, żeby pisać wam daty i przypuszczalne godziny przed nowym wątkiem, czy nie?
Ps: 2200 wejść! w TYDZIEŃ! Dziękuję!
Hmm... Ciekawie, ciekawie.. Robi się bardzo ciekawie.. :) Kurczę nie wiem co mam napisać xd Rozdział strasznie mi się spodobał, a ta akcja w kuchni.. hehe xd 'jajka są płynne ale jadalne' xd taki duży, a jedzenia zrobić nie umie :) Mam nadzieje, że jeszcze trochę ponagina przepisy i coś będzie między tą dwójką :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na kolejny rozdział xx
@Real_Paradiise xx
Ciekawy rozdział, naprawdę świetny :) Dobra akcja w kuchni, hahaha. Tak, Zayn na pewno się nie nadaje na kucharza :D Mam nadzieję że złamią przepisy i coś między nimi będzie;)) Czekam na następny xxx //@Patoskaa
OdpowiedzUsuńjezuu kocham *_*
OdpowiedzUsuńhttp://neversayneveruntilyoutry.blogspot.com/2013/03/my-heart-beats-for-love.html
Świetne opowiadanie*.*
OdpowiedzUsuńChcę następny rozdział!
Proszę :) :*
Świetny rozdział , tak jak poprzednie , mam nadzieję że kolejny rozdział napiszesz jak najszybciej ;) Kocham to co piszesz ! <3
OdpowiedzUsuńBoże, Boże. Ten pocałunek w policzek *o*
OdpowiedzUsuńI Zayn w kuchni hahaha, niezdara : D
Bez sensu udzielać ci rad pod szóstym rozdziałem, ale rzucają mi się w oczy powtórzenia. Chodzi, o to, że piszesz te same wyrazy obok siebie, zamiast zastąpić je innymi. Ale to nie jest wielki minus. Opowiadanie jest świetne : )