wtorek, 26 marca 2013

Fourteen.



 
Rozpłakałem się. Jak małe dziecko. 



Jak tylko Zayn wyszedł z sali do pomieszczenia wparowała jakaś pielęgniarka. Podeszła do łóżka i spojrzała na moje dane, które leżały obok mnie na stoliku. Podniosła na mnie swoje szare oczy, a potem znów zaiwsiła sie na kartce.
- Nie możesz tu być. - powiedziała. - Pakuj się. Musisz się przenieść. - dodała i wyszła. Wstałam i wzięłam torbę oraz wszystko co leżało na szafce obo mnie. Zaścieliłam łóżka, na którym jeszcze kilka minut temu leżałam i wyszłam z sali. Przed drzwiami czekała ta sama pielęgniarka, co kazałą mi się spakować. Odwróciła się i poszła w gląb szpitala. Machnęła, dalej idąc do mnie tyłem, ręką, a ja za nią poszłam nadal trzymając wszystkie moje rzeczy w rękach. Przeszliśmy przez jakieś wielkie różowe i przyozdobione  różnymi postaciami z bajek drzwi i poszliśmy dalej korytarzem.
Ten szpital różnił się o wiele od tego, w którym przed chwilą leżałam. Wszystko tutaj było kolorowe, dostosowane do dzieci. Ściany miały odcień jasnej zieleni oraz ciemnego żółtego, a wszędzie na ścianch były poprzyklejane, taak jak na dzrwiach, bohaterowie najlepszych filmów animowanych czy kreskówek.
Podeszliśmy do ciemno zielonej lady, za którą stała szczupła i wysoka blondynka. Wzięła długopis do ręki i się uśmiechnęła.
- Proszę za mną. - powiedziała i poszła przez szeroki korytarz. Nawet nie zorientowałam się kiedy pielęgniarka, która mnie tutaj przyprowadziła poszła, więc jak już zostałam sama na korytarzu szybko podbiegłam do blondynki. - Tutaj jest twoja sala. - powiedziała, wchodząc do pokoju, gdzie były  dwa łóżka. Na jednym z nich siedziała dziewczyna. Jak na moje obo mogła mieć z dziewiętnaście tal, ale tylko ze wzglęgu na wagę. Poza tym miała piękną twarz: bursztynowe oczy, duże pełne usta, prosty nose, który pokrywało kilkanaście pieprzyków, długie kruczoczarne włosy. Siedziała na łóżku i pisała coś na telefonie, a spod kołdry wystawała tylko głowa i trochę szarego t-shirtu. Podeszłam do pustego łóżka i położyłam na nim torbę. Przez  chwilę patrzyłyśmy się na siebie .
- Jestem Becky. - powiedziałam i wystawiłam do niej prawą dłoń. Pierwszy raz zrobiłam pierwszy krok.
- Abbie. - odpowiedziała i uścisnęła moją dłoń.
- Dobra, dobra kochanie. Ty idź - wskazała na mnie. - kładź się do łóżka, a ty - wskazała na Abbie. - Masz się nie ruszać. Zaraz przyniosę ci kroplówkę. - dokończyła i wyszła. Zgodnie z rozkazem pielęgniarki położyłam się na łóżku i owinęłam kołdrą. Zaczęłyśmy z Abbie rozmawaić. Szczerze mówiąc jest strasznie miłą dziewczyn, ale jedna rzecz mnie zaskoczyła - mianowice ma piętnaście lat. To nawet mniej niż ja. Dziewczyna zaczęła opowiadać mi kawały, była naprawdę dobra w tym.
Po chwili do sali wbiegł zdyszany Zayn. Na jego widok jeszcze bardziej się zaczęłam śmiać. Chłopak stanął na środku pokoju i rozłożył ręce. Usiadł na łóżku i wbił swoje brązowe tęczówki we mnie.
- Szukałem cię. - rzucił i westchnął głęboko.
- No i znalazłeś. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- To nie jest śmieszne. - powiedział, a ja jeszcze bardziej zaczęłam się smiać. Do pokoju weszła pielęgniarka, trzumając w rękach dwie butelki z wodą.
- Tutaj masz wodę z lekami przeczyszczającymi. - powiedziała i położyła je obok mnie na szafce. - Jeden kubek na pół godziny. - dołożyła, podeszła do drzwi i się odwróciła do mnie. - Nie zdziw się jak zamieszkasz w toalecie. - dodała i wyszła.


*   *   *
 
- Nie martw się. Nic mi nie będzie. - powiedziała. Powtarzała to co kilka minut, ale ja i tak się bałem.
- Panno Moore. Zapraszam. - powiedział lekarz. Dziewczyna wspięła się na palcach i pocałowała mnie w usta, a nastepnie poszła za lekarzem. Podszedłem i usiadłem na krześle obok sali. Ukryłem twarz w dłoniach, a po moich policzkach spłynęły łzy. Zwykłe, słone łzy. Nie mam pojęcia dlaczego. Może dlatego, że się o nią martwię? Że znaczy coś więcej dla mnie? Z pewnością. Nie jest dla mnie tylko zwykła uczennicą, ale przedewszystkim cudowną dziewczyną. Wstałem z krzesła i kopnałem je.
- Proszę się uspokoić, panie Malik. - pouczyła mnie jedna z pielęgniarek, a ja przytaknąłem i podszedłem do ściany. Zacinąłem dłoń w pięść i z całej siły uderzyłem w ścianem. - Powiedziałam coś. Proszę sobie usiąść i spokojnie poczekać. - powiedziała wychodząc z sali, w której była Becky. Było mi jej tak szkoda. Miałem ochotę tam wejść, zabrać ją i uciec z tamtąt, ale teraz w grę wchodziło jej zdrowię. I już nie jest tak kolorowo. Zrobię wszystko by była zdrowa, newet jeżeli będę mógł oddać jej jakiś mój orgam, który będzie jej niezbedny do życia.
Po chwili z sali wyszedł lekarz, a za nią na łóżku, które prowadziły pielęgniarki, leżała Becky.
- Nie teraz. - odpowiedział lekarz, kiedy do niego podszedłem. Obok mnie przewieziono Rebecce. Leżała tam, na tym łóżku taka bezbronna i słaba. Patrząc jak znika mi z oczów, przybliżyłem się do ściany, a następnie osunąłem się na ziemie i rozpłakałem się. Jak małe dziecko.
 
 
 
 
 
Witajcie! Przepraszam, że rozdział taki krótki i w ogóle, że są błędy, ale jestem na notebook'u. W dodatku pożyczonym. Niestety jak to w szpitalach bywa wszystko się przedłuża, a tutaj będę do soboty ;c
Ale bede dodawać, bo mam tego jakże cudownego notbuka xd. Jutro może się coś pojawi, ale wieczorem, bo mam te badanie ;p
Mam nadzieję, że się wam podoba ;p
 
 






5 komentarzy:

  1. Cudny , mam nadzieję że choroba Becky to nic poważnego , a Ty zdrowiej szybko ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje słońce, że dodajesz mimo swojego pobytu w szpitalu. Jesteś kochana xx
    Jej tak mi szkoda Zayna, biedak się zamartwia :C Mam nadzieję, że nie zmienisz zdania i jej choroba to nic poważnego ;)
    Skoro dodasz jutro, to już nie mogę się doczekać :)
    Jak zawszę życzę weny i szybkiego powrotu do domku xx
    @Real_Paradiise xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się podoba :3 @Karola_Horan69

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo mi się podoba , .. jak zwykle *__* @KlaudiaGolon

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no, wiem jedno, DLA ZAYNA TO NIE JEST TYLKO UCZENNICA! Gdyby urodził się te dwa lata wcześniej wszystko byłoby łatwiejsze : (
    Abbie - wyobraziłam sobie ją dokładnie tak jak opisałaś i muszę przyznać, że naprawdę jest piękna : D
    Czekam na rozwinięcie wątku z tą osobą (chyba, że nie jest ona tak istotna w tym opowiadaniu)
    A w ogóle, czy tą matkę serio nie obchodzi, co się dzieję z jej córką?! ;//

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ci bardzo za poświęcenie kilku minut na przeczytanie tego rozdziału :)
Dziękuję za każdy komentarz. To właśnie on motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów :)