Mimowolnie się uśmiechnęła, ale kiedy przewróciłam stronę mina mi zrzedła,a do oczów zaczęły mi się cisnąć łzy
Obudziłam się w swoim łóżku. Odwróciłam się na brzuch i podniosłam głowę. Zaczęłam się rozglądać po pokoju w poszukiwaniu Zayna, ale nigdzie go nie było. Wstałam i po zorientowaniu się, że jestem w samej bieliźnie wyciągnęłam z szafy biały t-shirt z uśmiechniętą buźką oraz legginsy w odcieniu jeansów. Ubrałam się i wyszłam z pokoju ponownie się rozglądając. Nadal nic. Podeszłam do schodów, a kiedy byłam już w ich połowie usłyszałam dźwięk radia i ciche śpiewanie. Zeszłam na dół i podeszłam do chłopaka, łapiąc go w talii.
- Dzień dobry. - powiedziałam i pocałowałam go w pliczek, a kiedy ujrzałam tacę z kawą i czekoladowymi muffinami moje oczy rozbłysły, a język sam oblizał usta. Popchnęłam lekko mulata moją pupą i podeszłam bliżej tacy. Wzięłam kubek z myszki Micky i przyłożyłam sobie go do ust, upijając łuk kofeiny.
- Tak się ze mną witasz? - zapytał wkładając swoje ręce do przednich kieszeni moich spodni.
- Potrzebowałam kofeiny.
- Myślałem, że nie lubisz kawy. - zapytał i przechylił głowę w prawo.
- Czasami mam jej dość, bo pracuje w StarBucks'ie - największej kawiarni na świecie, ale czasami jej potrzebuję, żeby normalnie funkcjonować. - powiedziałam, a on mnie ponownie cmoknął. - Rozumiem, że byłeś w StarBucks'ie? - powiedziałam i podniosłam jedną z czekoladowych babeczek, którą często podkradałam z magazynu.
- Nie znam za bardzo okolicy, a to było najbliżej. - odpowiedział i wziął tacę z jedzeniem i postawił ją na stole, a następnie usiadł na krześle. Zrobiłam to samo. Malik wziął swój kubek i owinął go swoimi dłoniami, ja natomiast wzięłam babeczkę i zaczęłam wpakowywać sobie ją do buzi. Usłyszałam śmiech mulata, więc podniosłam głowę i zmarszczyłam czoło. - Wyglądasz przeuroczo, kiedy tak wpychasz sobie to jedzenie do buzi. - powiedział, a ja zaczęłam przeżuwać babeczkę.
- Co robisz w święta? - zapytałam, kiedy już połknęłam całą zawartość mojej buzi.
- Nie mam zielonego pojęcia. Może pojadę do Bradford, ale zastanowię się. Jeszcze miesiąc. - odpowiedział i wziął łyk kawy.
- Nie taki cały miesiąc. Trzy tygodnie. - odpowiedziałam i tak samo jak on napiłam się napoju. - Gdzie jest Bradford?
- To miasto w Wielkiej Brytanii, w hrabstwie West Yorkshire. - odpowiedział. - Muszę już lecieć. - dodał po chwili. Podszedł i pocałował mnie w czoło, a następnie wyszedł. Siedziałam tak przez chwilę, a następnie posprzątałam po naszym 'śniadaniu'.
* * *
Po 'przeleceniu' wszystkich kanałów jakie tylko miałam w telewizorze, a mało tego nie było, i stwierdzeniu, że nic nie leci fajnego, wyłączyłam sprzęt i poszłam na górę. Zdecydowałam się zrobić porządek z ubraniami. Weszłam do pokoju, a następnie do małego pomieszczenia, które podobno było moją garderobą. Owszem przypominało ją, było w niej mnóstwo ubrań, butów, torebek i wszelkiego rodzaju dodatki, ale ja nie lubiłam takiego określenia. Można to nazwać 'ciut' większą szafą.
Po wsadzeniu wszystkich niepotrzebnych rzeczy do pudła postanowiłam wynieść to na strych.
Otworzyłam brązowe drzwi i weszłam do środka. Wszystko tu było zakurzone. Postawiłam moje pudło na podłodze i postanowiłam poprzestawiać inne i zrobić trochę miejsca. Przy przesuwania jednego z , bardzo ciężkiego, wypadło jedno zdjęcie.
Uklękłam na podłodze i wzięłam do ręki owe zdjęcie. Nie miałam pojęcia kim jest chłopak na zdjęciu, ale moją matkę poznałam od razu. Kiedyś jak wspominała stare czasy, zawsze mówiła, że miała czarne włosy, ale potem przefarbowała je. Odwróciłam zdjęcie, gdzie pisało: Forever. Lracey ♥
Otwarłam pudło, z którego aż wysypywały się zdjęcia. Jedne były tak słodkie, że aż chciało się robić 'awww', a inne tak głupie, że aż chciało mi się śmiać. Zaczęłam przeglądać kolejne, a gdy przy końcu zobaczyłam tego samego mężczyznę z jakimś dzieckiem na rękach, z przerażeniem odwróciłam fotografię, gdzie pisało: My baby with Becky ♥. Właśnie się dowiedziałam jak wygląda mój ojciec. No może nie tak całkiem, bo było to szesnaście lat temu, ale jakiś pogląd na to wszystko mam.
Na samy dole pudła leżało coś podobnego do książki. Wzięłam i otwarłam na ostatniej stronie. Było to coś w stylu pamiętnika, nasunęło mi się to tuż po przeczytaniu nagłówka:
* 10 lipiec 1997 rok; Londyn, Wielka Brytania
Drogi Pamiętniku!
Nareszcie już po wszystkim! Przeżyłam i nawet tak bardzo nie bolało, jak straszył lekarz. To cudowne uczucie dać komuś życie i wiedzieć, że inna osoba pomoże ci w jej wychowaniu i zostanie z tobą do końca życia.
Jednak on wygrał. Po długim przekomarzaniu się poddałam się i nasza córeczka nazywa się Rebecca. Chciałam, żeby nazywała się Madelaine, ale Rebecca też jest piękne. Becky. Najpiękniejsze imię na świecie. A zobaczenie jego uśmiechu jak ją zobaczył - bezcenne.
Właśnie siedzi obok mnie i trzyma najwspanialsze dziecko na świecie na rękach. Kołysze się w tą i wewte, próbując usypać mała, która ciągle wyciąga swoje małe rączki do niego. Przesłodki widok. Mogłabym na to patrzeć cały czas.
Na samy dole pudła leżało coś podobnego do książki. Wzięłam i otwarłam na ostatniej stronie. Było to coś w stylu pamiętnika, nasunęło mi się to tuż po przeczytaniu nagłówka:
* 10 lipiec 1997 rok; Londyn, Wielka Brytania
Drogi Pamiętniku!
Nareszcie już po wszystkim! Przeżyłam i nawet tak bardzo nie bolało, jak straszył lekarz. To cudowne uczucie dać komuś życie i wiedzieć, że inna osoba pomoże ci w jej wychowaniu i zostanie z tobą do końca życia.
Jednak on wygrał. Po długim przekomarzaniu się poddałam się i nasza córeczka nazywa się Rebecca. Chciałam, żeby nazywała się Madelaine, ale Rebecca też jest piękne. Becky. Najpiękniejsze imię na świecie. A zobaczenie jego uśmiechu jak ją zobaczył - bezcenne.
Właśnie siedzi obok mnie i trzyma najwspanialsze dziecko na świecie na rękach. Kołysze się w tą i wewte, próbując usypać mała, która ciągle wyciąga swoje małe rączki do niego. Przesłodki widok. Mogłabym na to patrzeć cały czas.
Wracając do Becky. Jest przepięknym dzieckiem, z cudownymi niebieski, wręcz błękitnymi oczami.
Niestety trzeba kończyć to, bo mały głodomor się upomina. *
Mimowolnie się uśmiechnęła, ale kiedy przewróciłam stronę mina mi zrzedła,a do oczów zaczęły mi się cisnąć łzy.
* 28 wrzesień 1997 rok; Nowy Jork, Stany Zjednoczone.
Drogi, cholerny, Pamiętniku.
Czy te cholerne dziecko musi tak ciągle płakać? Wszystko ma. Jedzenie, pieluchy, łóżeczko. Powinno jej pasować, a nie ciągle płacze i płacze. Zaczyna mnie już porządnie wkurzać. Jest najgorszym dzieckiem na świecie. Nienawidzę jej! Gdyby nie moi rodzice to bym zostawiła ją w jakimś domu dziecka, albo najbliższym szpitalu, ale oni: nie! Co ludzie pomyślą?! Gówno mnie to obchodzi! Spierdoliłam sobie tylko i wyłącznie życie! A to wszystko przez niego! Gdyby nie on już dawno bym usunęła ciążę, ale nie. Teraz, gdy on uciekł jak tchórz, ja muszę się z tym borykać. No może nie uciekł, bo ja od niego uciekłam, ale to i tak go nie usprawiedliwia.
Jeżeli ona nie przestanie płakać, to przyrzekam, że osobiście wrzucę ją do wanny i zaleję wodą, żeby się utopiła. *
Przeczytałam ostatnie słowa, niemalże dławiąc się łzami. Nie wieżę, że to napisała. Wiedziałam, że jest egoistką i samolubną kobietą, ale aż tak?! Żeby życzyć własnemu dziecku śmierci i chcąc się do tego przyczynić trzeba być mocno szurniętym.
Niestety trzeba kończyć to, bo mały głodomor się upomina. *
Mimowolnie się uśmiechnęła, ale kiedy przewróciłam stronę mina mi zrzedła,a do oczów zaczęły mi się cisnąć łzy.
* 28 wrzesień 1997 rok; Nowy Jork, Stany Zjednoczone.
Drogi, cholerny, Pamiętniku.
Czy te cholerne dziecko musi tak ciągle płakać? Wszystko ma. Jedzenie, pieluchy, łóżeczko. Powinno jej pasować, a nie ciągle płacze i płacze. Zaczyna mnie już porządnie wkurzać. Jest najgorszym dzieckiem na świecie. Nienawidzę jej! Gdyby nie moi rodzice to bym zostawiła ją w jakimś domu dziecka, albo najbliższym szpitalu, ale oni: nie! Co ludzie pomyślą?! Gówno mnie to obchodzi! Spierdoliłam sobie tylko i wyłącznie życie! A to wszystko przez niego! Gdyby nie on już dawno bym usunęła ciążę, ale nie. Teraz, gdy on uciekł jak tchórz, ja muszę się z tym borykać. No może nie uciekł, bo ja od niego uciekłam, ale to i tak go nie usprawiedliwia.
Jeżeli ona nie przestanie płakać, to przyrzekam, że osobiście wrzucę ją do wanny i zaleję wodą, żeby się utopiła. *
Przeczytałam ostatnie słowa, niemalże dławiąc się łzami. Nie wieżę, że to napisała. Wiedziałam, że jest egoistką i samolubną kobietą, ale aż tak?! Żeby życzyć własnemu dziecku śmierci i chcąc się do tego przyczynić trzeba być mocno szurniętym.
Uwaga!
Z racji, że nie wiem czy będzie jutro rozdział (raczej tak, ale nie wiem)
chciałam was powiadomić, że w poniedziałek,
wtorek i (chyba) środę NIE będzie rozdziału.
Jest to spowodowane moją 'wycieczką' do szpitala.
Rozdziału nie będzie również od 2 do 7 kwietnia z racji,
że idę na koncert naszych mężów w Londynie.
To chyba tyle jeżeli chodzi o 'urlopy' jak narazie.
A jak się wam rozdział podobał? Piszcie wasze opinie!
Dodałam zakładkę 'Ulubione komentarze',
gdzie są jedne z moich ulubionych komentarzy
jakie dodajecie tutaj.
Jeżeli macie jakieś pytania to piszcie na twitterze: mydarlingLoueh
Mam nadzieję, że się wam podoba rozdział i przepraszam za wulgaryzmy :)
Teksty pomiędzy gwiazdkami ( *...*) to są wpisy z pamiętnika
matki Becky jakby ktoś nie wiedział
Ps. Przekroczyliśmy 3 tysiące wyświetleń i dostałam od was 84 komentarze *___*
DZIĘKUJĘ!
fajny rozdział *o*
OdpowiedzUsuńOMG KOCHAM JAK PISZESZ!
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow.. Jestem pod wrażeniem :o ten pamiętnik.. czyli Liam jest ojcem Becky, świetnie to wymyśliłaś, jejku ja się cały czas zastanawiam skąd taki pomysł na to opowiadanie.. Nauczyciel i uczennica serio swietne *-* I jeszcze teraz ten pamiętnik ten drugi wpis, biedna Becky musiała to przeczytać szkoda mi jej.. Ciekawe jak jej mama zaareaguje.. A i chyba Becky pozna ojca huh? ;>
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dasz radę dodać jutro rozdział, bo po prostu świetnie piszesz ; )
Mam nadzieję, że ta "wycieczka" do szpitala to nie jest nic poważnego : ) A no i miłego koncertu *-* Nie wiem co Ci jeszcze tutaj napisać nic chyba xd 3maj się :*
@keepcalmxoxoxo
Kocham twojego bloga, jest świetny *.* Ta końcówka... jestem ciekawa czy Becky zrobi coś z tą sprawą, czy powie mamie że czytała jej pamiętnik. Czekam na następny ;33 //@Patoskaa
OdpowiedzUsuńWow! Rozdział jest rewelacyjny! Troszkę szkoda mi Becky, ciekawe co teraz zrobi i jak na to wszystko zareaguje jej matka. Nie mogę się już doczekać. Może Becky pojedzie z Zaynem do UK i poszuka ojca? co? to by było coś :D A jeśli jej ojcem (patrząc po fotkach) jest Liam, to będzie ciekawie :P Rewelacyjnie to wymyśliłaś! Po prostu jesteś miszczem! hehe xd
OdpowiedzUsuńRozpieszczasz nas tymi codziennymi rozdziałami, jak będzie dłuższa przerwa to ja chyba umrę..
Jejku zazdroszczę ci, że jedziesz na koncert 1D! AA! Jak możesz mi to robić :P
A z tym pobytem w szpitalu to mam nadzieje, że to nic poważnego? ^^
Całuję, życzę weny i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział x
@Real_Paradiise x
Świetny , robi się co raz ciekawiej .. Mam nadzieję że kolejny rozdział dodasz jak najszybciej. Nie wiem jak wytrzymam bez kolejnych rozdziałów podczas twojego "urlopu" ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw początek: słodki i taki awwww <3 To, że zrobił jej muffinki i kawę było po prostu przeurocze. Nawet zwykły całus wywołał u mnie zachwyt <3
OdpowiedzUsuńTeraz ta mniej przyjemna część: Jak jej matka mogła napisać takie rzeczy? Z drugiej strony, dziwne jest to, że raz piszę, że jest szczęśliwa, a dziecko piękne, a potem, że go nienawidzi. Ta kobieta ma chyba jakieś zaburzenia psychiczne. Mam nadzieję, że jakoś się to wyjaśni.