piątek, 19 kwietnia 2013

Twenty - five.




 Masz przerąbane. Radzę ci się już pakować.



- Mogłabyś się pośpieszyć? - rzuciłem poddenerwowany do blondynki, która właśnie obierała swoją zwiewną, beżową sukienkę. Nerwowo wyjrzałem przez okno, przygryzając przy tym wargę i mierzwiąc dłonią swoje gęste loki, tak, że układały się teraz w każdą inną stronę.
- To może być mi pomógł, a nie tak stał i gapił się w to okno. - prychnęła, a ja wywróciłem oczami i jednym ruchem sprawiłem, że jej sukienka była idealnie zapięta. Odbiciem ją przodem do mnie i ująłem jej policzki, a następnie musnąłem jej różowe usta. Zjechałem dłońmi przez ramiona, aż do tali, nie zapominając o największych walorach dziewczyny, którymi były piersi, ujmując je przedtem i lekko ściskając. Ponownie zbliżyłem się do blondynki i pocałowałem ją w usta. - Czemu ona zawsze musi nam przerywać? - szepnęła.
- Chcesz mieć markowe ubrania? - mruknąłem, a ona pokiwała lekko głową. - Tak myślałem, a teraz zmykaj. - dodałem i pocałowałem jej czubek nosa. Odprowadziłem ją do drzwi i pomachałem jej, kiedy tylko ukazała mi się w oknie. Zauważyłem, że srebrny samochód wjeżdża na podjazd. Szybko pobiegłem do kuchni, zakładając na siebie różowy fartuszek w kwiatki. Włączyłem szybko gaz i położyłem na palnik garnek z wodą, do którego wsypałem makaron. Oparłem się o blat rękami, a kiedy usłyszałem dźwięk brzęku kluczy w zamku, podskoczyłem. Wysoka kobieta podeszłą do mnie i dała mi całusa w policzek. Automatycznie się uśmiechnąłem. Odwróciłem się i objąłem ją w talii. Na jej ustach zagościł uśmiech, co odwzajemniłem.
- Uroczo wyglądasz w tym fartuszku. - mruknęła, pociągając za skrawek materiału. Oderwała się ode mnie i podeszła do lodówki. Wyciągnęła sok pomarańczowy i upiła kilka łyków. - Rebecca już wróciła? Muszę z nią porozmawiać. - powiedziała, chowając karton do lodówki. Otworzyłem szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w słowa kobiety. Jej córka wyjechała cztery dni temu do Londynu. Jest w innym państwie, ba! Nawet nawet na innym kontynencie, a ona nawet o tym nie wie. Chyba zaczynam powoli rozumieć, dlaczego ona nie lubi mojej 'dziewczyny'. - Odpowiesz mi?
- Przeczytaj karteczkę na lodówce, skarbie. - szepnąłem, a ona wróciła wzrokiem na drzwi od lodówki.
- Przecież tu jest napisane tylko o niezapłaconych rach... - prychnęła, a potem zjechała nieco niżej. Wcale nie dziwię się, że Trayc nie odczytała tej wiadomości. Była ona przywieszona na wysokości jej biustu. Była wysoką kobietą, a jak wiemy, Becki jest niska.  - Zaraz, zaraz. Skąd ona wie, gdzie ona jest? - krzyknęła, a jej brwi zlały się w całość. - Ona tam nie zostanie. Gwarantuje to jej! - krzyknęła i pobiegła schodami na górę. Ja za to wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać nową wiadomość.

' Masz przerąbane. Radzę ci się już pakować. Harry x  '


*   *   *

- A ty tak w ogóle po co tutaj przyjechałaś? - zapytał blondyn, obracając się w moją stronę.
- Szukać lepszego życia. - mruknęłam, patrząc wciąż na sufit. Teraz wydawał się taki ciekawy. Chociaż był biały to mój wzrok przykuwały beżowe gwiazdki, które świeciły w ciemności.
- A dokładniej? - ponaglił mnie chłopak, podpierając swoją głowę na łokciu.
- Miałam dość matki, która wciąż ma mnie gdzieś, aż w końcu zaczęłam szukać ojca. Gdyby nie babcka, która mi w tym pomogła nigdy bym tutaj nie trafiła. Pewnie teraz dalej bym była w Nowym Jorku i użerała się z matką i, stanowczo za młodym, chłopakiem.
- Nie może być tak źle. - zaśmiał się, szturchając mnie.
- On mógłby być moim bratem! - rzuciłam. - Ale teraz ty. Opowiedz mi o swojej rodzinie. Twoja mama wydaje się być przemiłą osobą. - dodałam, a chłopak posmutniał. Zauważyłam, że jego oczy zaczęły się szklić.
- To nie jest moja mama. Ta prawdziwa nie żyje. - powiedział po chwili i pociągnął nosem. Usiadł na łóżku, a po chwili dołączyłam do niego. - Zmarła kiedy miałem kilka lat w wypadku samochodowym. - dodał, a ja nie chciałam już więcej z niego wyciągać. Widziałam ile kosztowały go te słowa. Nie wiedziałam jak mam postąpić, więc po prostu go przytuliłam. - To tak cholernie boli. - szepnął po kilkuminutowej ciszy.
- Wierzę. - szepnęłam i ścisnęłam go mocniej. - Będzie dobrze, obiecuję. - dodałam, a po chwili usłyszałam dźwięk esemesa.
- Odbierz. - powiedział po chwili, pociągając nosem i się ode mnie odrywając. Wyciągnęłam telefon i odblokowałam klawiaturę Odczytałam esemesa od Harry'ego i zmarszczyłam czoło. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo? - usłyszałam po kilku sygnałach.
- O co ci chodzi? - wystrzeliłam, wstając i zaczęłam chodzić w kółko po pokoju, czując na sobie wzrok Niall'a.
- To co przeczytałaś Twoja matka dowiedziała się, że jesteś tam, gdzie jesteś. No wiesz. -szepnął Harry.
 - Ale co to ma znaczyć?
- Chyba się poszła pakować i ma zamiar przyjechać tam. - warknął. - Lepiej przygotuj z twoim tatuśkiem jakiś dobry powód, żebyś mogła tam zostać.
- Cholera. - mruknęłam, po czym przyłożyłam sobie dłoń do ust. 
- Co ty powiedziałaś? - zaśmiał się chłopak.
- Zamknij się, Styles. - warknęłam.
- Myślałem, ze jesteś z tych co nigdy nie przeklinają. -powiedział, ponownie się śmiejąc.
- Na razie, Styles. Dzięki za info. - mruknęłam i się rozłączyłam. - No co? - powiedziałam, gdy zorientowałam się, ze Niall się wciąż na mnie patrzy.
- Nie wiem z kim się zadajesz, ale mam wrażenie, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. - powiedział, a ja się zaśmiałam.


*   *  *

Wbiegłam do domu jak burza i udałam się do kuchni, gdzie stał oparty o blat Liam, i czytająca jakieś czasopismo Danielle, a mały Tommy wcinał płatki śniadaniowe. 
- Mamy problem. - rzuciłam na wejściu, a Liam się obrócił i podszedł do mnie.
- Tak i to duży. Musimy porozmawiać. - powiedział i złożył ręce na klatce piersiowej. Przechyliłam głowę do tyłu, biorąc głęboki oddech i zamknęłam oczy.
- Okej, ale to później. Teraz ważniejsze jest to, że moja mama tutaj jedzie i prawdopodobnie będzie chciała mnie zabrać. - powiedziałam na jednym tchu. Źrenice mężczyzny się rozszerzyły, a ręce puścił swobodnie wzdłuż ciała. Zacisnął dłonie w pięści i poszedł w kierunku drzwi, zabierając wcześniej kurtkę, a zaraz po tym usłyszałam trzask drzwi. Popatrzyłam na Danielle, która byłą tak samo w szoku, jak ja. - Co mu się stało? - zapytałam, a dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Przed twoim przyjściem rozmawialiśmy o tobie. Stwierdziliśmy, to znaczy Liam stwierdził, że nie chce cię teraz stracić i będzie o ciebie walczył. Może nie będzie jeszcze za późno. - odpowiedziała i mnie przytuliła.





Przepraszam, że taki odstęp był, ale niestety laptop był w naprawie ;(
Postaram się dodawać częściej :)

Co do wyglądu to nie przejmujcie się nim. Zaraz go zmienię :)

6 komentarzy:

  1. Nic nie szkodzi, że dopiero teraz dodałaś, było warto czekać. Rozdział jest po prostu świetny ;3 No to będzie "wojna" o Becky. Styles jest na prawdę tutaj w porządku, mimo tego, że na początku tak się zachowywał do Becky, a teraz jest jej informatorem xd :D
    No cóż jeszcze Ci mogę napisać, nie wiem.. ;x Mam nadzieję, że Liam wygra i że Becky będzie mieszkała z nim ;3
    Czekam na następny i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu? Ten wygląd jest całkiem fajny :3 mam nadzieje, że laptop się już nie zepsuje, bo ta przerwa była strasznie długa (przynajmniej dla mnie), ale rozdział super c; /@luvmyshaki

    OdpowiedzUsuń
  3. I wygląd i rozdział jest cudowny. Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie wiem co powiedzieć, jak zawsze świetny rozdział :) Mam nadzieję, że Becky zostanie z Liamem. A swoją drogą ciekawi mnie, co z Zaynem.
    Czekam na nowy rozdział :)
    @awmylouis

    [in-case-you-didnt-know.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra wiesz czemu dopiero dziś, więc nie zagłębiam się w szczegóły :D
    Ja pierdole co do wyglądu to jest zajebisty! *.* Nie mogę się na niego napatrzeć :-) I tak kolorystyka ^^ I like it!
    Co do rozdziału to na początku myślałam, że ta laska przyszła do Zayna - tak wiem jestem idiotką, że tak myślałam, ale przez te słowa Niallera, to pierwsze przyszło mi do głowy. Dobra nieważne :D A tu proszę nasze Hazziątko się rozbrykało ^^ Ale to dobrze, niech wykorzysta tą sukę (matkę Becky), bo inaczej się jej nazwać nie da. Zamiast się cieszyć, że córka od niej uciekła, skoro i tak jej nie chciała, to ta chce jej zniszczyć wszystko... Fajnie, że chociaż Hazza się zachował normalnie i dał jej znać :)
    Nie mogę się doczekać konfrontacji Matka Becky - Liam! :D I boże nie mogę się doczekać dalszych akcji (sama wiesz czego! - kurde nie mogę tu więcej nic napisać, bo wszystko zdradzę, haha xd)! Dobra czekam na następny!
    Mam nadzieje, ze twoje nowe, super pomysły wypalą :D
    Do zobaczenia przy następnym rozdzialiku xx

    Twoja @Real_Paradiise :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko! Widzę, że Rebbeca narobiła wielkie zamieszanie. Wszyscy jadą nagle do Londynu XD Dobrze, dobrze. Zobaczymy co się stanie. Jakaś akcja. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej.
    Co do Harry'ego to z jednej strony uważam, że zachowuje się obrzydliwie, a z drugiej cieszę się, że wykorzystuje tak matke Rebbeci. Zasłużyła sobie na to! (ale ze mnie sucz) I wgl fajnie, że poinformował Becky, o wszystkim. Zachował się spoko, nie powiem, że nie.
    Liam jest kochany <3 Oby mu się udało zachować córkę przy sobie. Zasługuje na to, a nie ta głupia szmata (przepraszam za słownictwo, zdenerwowałam się)
    Myślę, że Rebbeca i Niall mogli by zostać dobrymi kumplami, nie? Dobrze się dogadują. No dobra, nieważne. Idę czytać dalej.
    @OhhhMyNiall

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ci bardzo za poświęcenie kilku minut na przeczytanie tego rozdziału :)
Dziękuję za każdy komentarz. To właśnie on motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów :)