Mam to gdzieś. Byle by płaciły.
Zapach palonego drewna unosił się w całym domu. Zmarszczyłam nos i przewróciłam się na brzuch, przykładając twarz do poduszki. Usłyszałam trzaski drzwi, a zaraz potem głośne odgłosy stąpania po moich jasnych panelach.
- Becky! Obudź się! - usłyszałam krzyk dobrze znanej mi osoby. - Proszę nie rób mi tego! Wstawaj! - dodała, połykając swoje łzy oraz jąkając się. Starałam się otworzyć oczy, ale były one tak strasznie ciężkie. Tak samo, jak moje ciało. Nie miałam siły na podniesienie, choćby palca.
- Proszę się od niej odsunąć! - usłyszałam ciężki, męski głos, a zaraz po tym jego ręce chwyciły mnie pod plecami oraz kolanami i prawdopodobnie wyszliśmy. W jednym momencie uderzyłam mnie fala ciepłego i świeżego powietrza. Płytko wciągała i wypuszczałam powietrze, poddając się zupełnie właścicielowi rąk, które mnie niosły. Zostałam położona na niezbyt miękkim łóżku, a zaraz po tym usłyszałam huk zamykanych drzwi samochodowych oraz poczułam jak samochód, w którym najwyraźniej byłam, odjeżdżał. Nieprzyjemne i głośne dźwięki, które wydostawały się z samochodu, niektórym znane jako syreny, dawały wycisk moim uszom. Po chwili wywnioskowałam, że stanęliśmy. Drzwi się otworzyły a ja na, prawdopodobnie, kozetce wyjechałam z auta i wjechałam do jakiegoś pomieszczenia. Fala ciepła i zaduchu uderzyła we mnie jak nigdy dotąd. Stanęliśmy, a ja mogłam tylko usłyszeć takie komendy jak: 'podaj kroplówkę!', 'ruszcie się! jak będziecie to robić w takim tempie to ona umrze!'. Na to ostatnie, aż się wzdrygnęłam wewnętrznie. Poczułam, że ktoś mi wbija igłę w zewnętrzną część nadgarstka. Czując zapach krwi, od razu straciłam przytomność.
* * *
Usłyszałam jak ktoś pociąga nosem i pasuje moją prawą rękę. Niezdarnie zgięłam dwa palce i powoli otworzyłam oczy. Spojrzałam na brunetkę z lekkimi blond pasemkami na głowie.Słabo się uśmiechnęła, jak tylko zobaczyłam osobę, którą znałam prawie od zawsze. Rzuciła się na mnie z otwartymi ramionami i nacisnęła na mnie całym ciężarem swojego ciała. Nie żeby była gryba czy coś, ale siłę to ona ma. Jęknęłam cicho, a ona szybko wróciła na swoje miejsce, powtarzając ciągle 'przepraszam'.
Nagle przypomniało mi się coś: brunet, ciemna karnacja, kruczoczarne włosy postawione idealnie na żel; blondyn, blada cera, porcelanowy aparat na zęby; brązowe loki, około metr osiemdziesiąt pięć, chrypka.
- Gdzie jest Niall? Zayn? - zapytała i głośno przełknęłam ślinę. - Harry? - dodałam szeptem.
- Kto? - powiedziała i dotknęła mojego czoła. - Kochanie, jesteś zmęczona. Odpocznij trochę.
- Nie, Dan. Ja pytam naprawdę. Gdzie oni są? Gdzie Liam? - wypływam ją, jednocześnie siadając na łóżku.
- Skarbie. Nie mam zielonego pojęcia o kim ty mówisz, ale lepiej będzie jak się położysz. - powiedziała i wstała. - Przyniosę ci coś do picia. - dodała i wyszła.
* * *
- No i gdzie my niby mamy się podziać? - krzyknęła Danielle, wychodząc ze szpitala, a ja usiadłam na krawężniku. Oparłam głowę na kolanach i zamknęłam oczy. - Zabrali nam dom, ze szpitala wyrzucili i gdzie my mamy teraz iść? - dalej krzyczała, śmiesznie gestykulując, a ja zawiesiłam wzrok na słupie ogłoszeniowym. Moją uwagę przykul nagłówek: ' WYNAJMĘ POKÓJ!'. Od razu podeszłam do betonowego słupa i zapisałam numer, który był napisany na kartce.
Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał i ... nic. Jeżeli szukasz Louis'a to zapewne śpi; Zayn'a - to życzę ci powodzenie, a jeżeli mnie to jestem w sklepie obok. Zaśmiałam się i zapisałam adres w notatce, na komórce. Podeszłam do przyjaciółki i pociągnęłam ją, idąc w wyznaczone miejsce.
* * *
Zapukałam do drzwi raz. Drugi. Trzeci. Nic. Nikt nie otwierał. Usiadłam na schodach,a Danielle zrobiła to samo, tyle, że o jeden schodek niżej.
Zza rogu wyłoniła się dziewczyna. Wysoka brunetka. Długie nogi, włosy, piękne usta oraz oczy. Zupełne przeciwieństwo mnie. Kojarzyłam ją skądś, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Podeszła do schodów i popatrzyła się na nas, jak na idiotki. No dobra wyglądałyśmy tak.
- Mogę w czymś pomóc? - zapytała ciepłym tonem. Uśmiechnęłam się, ten głos wydawał mi się strasznie znajomy. Zapadła cisza, a żadna z nas nie miała zamiaru odpowiedzieć.
- Chciałybyśmy... To znaczy jesteśmy zainteresowane tym pokojem co chciałaby pani wynajmować. - wydukałam po chwili namysłu. Brunetka się zaśmiała.
- Jestem Eleanor. A co do pokoju, to chodźcie. - powiedziała i nas wyminęła, otwierając drzwi do mieszkania. Weszłyśmy do środka ilustrując wzrokiem każdy centymetr powierzchni.
- Rebecca. - wyjąkałam, rozglądając się. Weszłyśmy za Eleanor do salonu. Zaczęła nam pokazywać co znajduje się w poszczególnych zakamarkach. Nagle usłyszałam huk zamykanych drzwi,a następnie jak ktoś rzuca klucze na ziemię razem z kurtką. Do pokoju wszedł ktoś. Obróciłam się i zobaczyłam jego. Ciemna karnacja, kruczoczarne włosy postawione na żel, biały t-shirt, ciemne spodnie z niskim krokiem i nagie stopy. Rozpoznałam go od razu. Pojawił się w moim 'śnie'. Zayn.
- Oo... - zdziwiła się współwłaścicielka mieszkania. - Zayn, jesteś. To jest Rebecca i...? Jak masz na imię? - zwróciła się do mojej przyjaciółki.
- Danielle. - odpowiedziała i rzuciła jej uśmiech.
- Rebecca i Danielle. Prawdopodobnie będą u nas wynajmować pokój. Co ty na to?
- Mam to gdzieś. Byle by płaciły. - rzucił brunet i poszedł schodami na górę.
- Przepraszam za niego. - zaśmiała się dziewczyna. - Zostańcie tutaj na noc, a rano porozmawiacie z Louis'em - właścicielem mieszkania - i wszystko ustalicie. - powiedziała i zaprosiła nas do naszej nowej sypialni.
Zanim cokolwiek napiszę tutaj chcę podziękować mojemu bratu,
który napisał ten rozdział. To znaczy ja mu go dyktowałam, a on pisał.
Niestety znowu jestem w szpitalu i ledwo się trzymam,
a on zgodził się (o dziwo zaproponował to) mi go napisać.
Dziękuję Ci <3
+ gdyby nie on nie bylibyście o tym powiadomieni :)
Teraz ode mnie:
wiem, że jest nudno, ale spróbuję rozkręcić akcję :)