Coś czuję, że po tym naszym gotowaniu spędzę kilka godzin na szorowaniu włosów.
Obudził mnie deszcz odbijający się od okien. Przetarłam twarz dłonią i obróciłam głowę, patrząc na brunetkę, która smacznie sobie spała, a jej bujne loki rozwalały się na całej poduszce. Zaśmiałam się i wstałam z miękkiego materaca. Obciągnęłam trochę za dużą koszulkę tak, że zakrywała krótkie spodenki. Uchyliłam cicho drzwi, wyślizgnęłam się z pokoju i równie cicho je zamknęłam. Przechodząc obok pokoju Louisa i Eleanor, usłyszałam ciche chrapanie. Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do schodów. Przytrzymałam się lekko poręczy, a do moich uszów doszedł dźwięk włączonego telewizora. Zdziwiona zeszłam na dół. Weszłam po cichu do salonu. Bez problemu mogłam rozpoznać długą i umięśnioną sylwetkę Zayn'a. Chociaż siedział na kanapie, a jego nogi były położone na stoliku, mogłabym go rozpoznać nawet z kilometra.
- Też nie możesz spać? - zapytałam chwile po tym, jak usiadłam obok niego. O dziwo nie odsunął się.Nie powiem, zdziwiło mnie to.
Przytaknął i spojrzał na mnie.
- Chcesz grać? - zapytał i wysunął w moją stronę pada. Wzięłam go do swoich rąk i przejechałam kciukami po klawiszach. - Którą wybierasz? - dodał, a na ekranie telewizora pojawiły się przeróżne ikonki z grami.
- Same bijatyki? Serio? - zaczęłam marudzić z grymasem na twarzy. Przechyliłam głowę do tyłu, nie spuszczając wzroku z kolorowych ikonek.
- A co? Myślałaś, że mam tu jakieś dziewczęce gry? - mruknął, a ja jęknęłam. - Biegasz, bijesz, skaczesz, a tu wybierasz broń. - przysunął się i zaczął pokazywać na poszczególne przyciski. Nacisnął przycisk start i rozpoczęliśmy grę. Nie miałam zielonego pojęcia o co w niej chodziło, ale robiłam to samo co chłopak: biegłam prosto przed siebie i od czasu do czasu strzelałam. Miałam wrażenie, że specjalnie dla mnie robi wszystko dwa razy wolniej. A kiedy 'przypadkowo' siebie zabił, uniosłam swoje ręce w zwycięskim geście. - Dobra jesteś. - rzucił po kilku minutach.
- Przestań. I tak wiem, że mi dawałeś fory. - zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w ramię.
- Wcale nie! - oburzył się, a następnie zmierzył mnie wzrokiem. - To co jeszcze raz?
- Ale tym razem grasz normalnie.- powiedziałam, a chłopak włączył grę od nowa.
* * *
- Głodny jestem. - jęknąłem, kiedy po raz szósty wygrałem z nią w tą, nudną już, grę.
- Masz rączki, a lodówka nie jest zamknięta na klucz. - odpowiedziała i przerzuciła swoje brązowe włosy na prawe ramię. Odłożyła pad na stół i usiadła po turecku na kanapie, wpatrując się we mnie.
- Niby tak, ale co będzie jak sobie coś zrobię? - rzuciłem niby tak sobie, a ona zmarszczyła brwi tak, że prawie złączyły się w jedną. - No wiesz utnę sobie palec, albo wbiję sobie nóż w brzuch.
- Jesteś już dużym chłopcem. - powiedziała, a ja złączyłem swoje usta i wygiąłem je w podkowę. - Jesteś okropny. - dodała i wstała, kierując się do kuchni. Zaśmiałem się, wstałem i podążyłem za nią. Na stole leżały już: mąka, jajka, cukier, mleko, a Becky schylała się do jednej z szafek i wyciągnęła z niej miskę oraz mikser. Wyprostowała się i położyła oby dwie rzeczy na stole. Podszedłem do niej, obejmując jej chudą talię.
- Pomóc ci w czymś? - zapytałem i popatrzałem na nią z boku. Oddychała nadzwyczaj szybko.Zaśmiałem się i oparłem swoją brodę na jej czubku głowy.
- Możesz przesiać mąkę. - rzuciła i spojrzała za okno, szukając czegoś ciekawego tam. Obróciłem ją w swoją stronę, a na mojej twarzy zagościła mina typu: co mam zrobić? Westchnęła jednocześnie się śmiejąc. - Bierzesz miskę oraz sitko. - powiedziała i wzięła sitko do ręki. - Wsypujesz mąkę do sitka i uderzasz o dłoń. - pokazała dokładnie to co mówiła. Podała mi przyrząd i odsunęła się na bok. Otworzyłem nową paczkę mąki i ją podniosłem. Lecz zamiast górą mąka wysypała się dołem. Biały pył znalazł się na podłodze, a 'dym' unosił się między nami. Spojrzałem na dziewczynę obok mnie. Była niska, bardzo niska, więc jej ciało na tym ucierpiało. Wszystko było białe, włączając w to włosy. Schyliła się i wzięła do swoich rączek pył. Wyprostowała się i uniosła swoje ręce nade mną. Odsunęła swoje ręce, a ja poczułem coś na swojej głowie. Przekrzywiła swoją głowę, patrząc wciąż w moje włosy. Pokręciła głową i ponownie sięgnęła moich włosów. Zaczęła je ściskać i lekko ciągnąć. Coś czuję, że po tym naszym gotowaniu spędzę kilka godzin na szorowaniu włosów.
- Dziękuję. Od dziś będziesz układać mi włosy. - zażartowałem.
- Do usług. - westchnęła. Dotknąłem jej talii i podniosłem tak, że po chwili dotykała swoją pupą blatu kuchennego. Byliśmy prawie równi, ale jednak nadal byłem wyższy od niej. Przysunąłem się bliżej, a ona spuściła głowę w dół. Nagle podniosła głowę i sztywno usiadła na blacie. Położyła swoją dłoń na mojej klatce piersiowej i pchnęła mnie do tyłu. Następnie szybko wzięła szmatkę i zaczęła nią zbierać mąkę ze stołu. Do kuchni weszła Eleanor. Otworzyła swoje, zaspane jeszcze, oczy szeroko i zaczęła się w nas wpatrywać. - To ja już pójdę spać. - powiedziała Becky, odłożyła szmatkę i pobiegła na górę. El za o wzięła butelkę wody i wzięła z niej kilka łyków.
- Podoba ci się. -bardziej stwierdziła niż zapytała, zakręcając butelkę. Otworzyłem usta, żeby jej zaprzeczyć, ale ona mnie wyprzedziła. - Nie mów, że nie. Za bardzo cię znam, Malik. - zaśmiałem się i pokręciłem głową, a ona mi zawtórowała. - No i mam nadzieję, że posprzątasz ten bałagan. - dodała, kierując się ku korytarzowi.
Chce was przeprosić, że mnie tutaj nie ma. Zaniedbuje was ;c
Ale jest koniec roku... musze troche nadrobić i mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Następny rozdział postaram się napisać o wiele dłuższy :)